wtorek, 20 sierpnia 2013

6.

Cześć. Mam na imię Zuza, mam 15 lat, na codzień mieszkam w...

Cześć, jestem szczęśliwa. Nie jestem bogata. W moim domu przecieka dach. Mama gotuje jajka na twardo półtorej godziny. Tata odkurza w domu w niedziele o 6 rano. Brat łamie noge jadąc rowerem po prostej drodze, a babcia krzyczy przez telefon, bo niedosłyszy. Tak jestem szczęśliwa, bo przez te niedoskonałości tak bardzo kocham to co mam. I cieszę się, że jest tego nie wiele, bo dzięki temu umiem się cieszyć z drobiazgów. I czy to źle, że najszczęśliwsza jestem gdy mój rudy kundelek ze schroniska wskakuje mi pod kołdrę i podgryza dużego palca u stopy?

Czy to źle, że rano noszę korki, a wieczorem buty na obcasie? I to, że skaczę ze szczęścia po wygranym meczu i nie przeszkadza mi błoto na twarzy, bo chcę aby inni wiedzieli, że umiem walczyć. A najbardziej rozbawia mnie to, jak onieśmielam chłopców kiedy mówię: "Tak, jestem piłkarką." Najbardziej irytują mnie uwagi typu: "Przecież piłka nożna to sport dla mężczyzn." Kto tak powiedział? Czy tusz na rzęsach i umalowane paznokcie przeszkadzają w kopaniu piłki? Czy to dlatego nie mogę się wciąż upajać zapachem świeżo skoszonej trawy i dzwiękiem gwizdka sędziego?

Nie, moje życie nie jest doskonałe, często płaczę, często krzyczę, ale kocham je takie jakim jest. Tak bardzo żałuję tych ludzi z szarymi twarzami, kiedy wiem, że moje słońce świeci jaśniej niż ich. I gdy ja przymykam oczy, by cieszyć się bezchmurnym niebem, oni omijają kałuże w obawie o zamoczenie ich drogich butów. I kocham to odbicie w szybach przrsłaniających sklepowe wystawy, bo widzę tam osobę, kolorową, wyróżniającą się w tłumie, szczęśliwszą niż inni. Osobę w ulubionej bluzce kupionej za 15 zł na wyprzedaży i pocerowanych jeansach, nad której światem nie ma ani jednej chmury, bo swoim entuzjazmem je wszystkie przepędziła.

I wieczorem znów jest w swojej nieodmalowanej klitce, ze skrzypiącą podłogą. Leży na łóżku, patrzy w sufit i nie wie o czym marzyć, bo dziękuje losowi za tą każdą małą rzecz. Za listopad '98. Za cierpliwość lekarzy. Za to, że po nowotworze została tylko blizna.

2 komentarze:

  1. Niesamowity blog. Idealnie trafiłaś w mój gust muzyczny! A to co piszesz jest takie inne od wszystkiego, dawno nie spotkałam się z czymś takim. Możesz być pewna, że często będę odwiedzać tego bloga :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję, a co do odwiedzin to mam nadzieję :)

      Usuń